poniedziałek, 2 maja 2016

Masiek, 9 miesięcy

Kilka dni temu nasz Masiek skończył 9 miesięcy a Wy przecież nic o nim nie wiecie! Uspokoił się, przeszło mu. Teraz to typowy niemowlak, wesoły, ciekawy świata, zaśliniony, pełzający w każdy kąt. Lubi czułości i łaskotki, kocha Olka całym serduszkiem. Uwielbia chlapać nóżkami w wanience a wózek przestał parzyć i teraz jest ulubionym środkiem transportu. Co do diety - do niedawna Masio był na diecie eliminacyjnej, szukaliśmy alergenu powodującego zmiany atopowe. Dopiero po jelitówce, kiedy dostawał cienkie mleczko, zmiany skórne zaczęły się goić, doszliśmy więc do wniosku, że to laktoza go tak załatwiła i od tego czasu Maks pije Nutramigen. Tak, smakuje mu.




Jeśli chodzi o cechy fizyczne:
- nie raczkuje, pełza jak postrzelony żołnierz w okopach, przyspiesza jak widzi otwarte drzwi do łazienki :)
- rwie się do stania
- siedzi i siada
- ma 2 dolne jedynki i prawie 2 górne (2 białe kreski)
- nosi rozmiar 80, waży około 12kg




Nasz plan dnia:
- 6-7 pobudka
- spacer z piesłem
- 8 - Olo żłobkolo
- 10 - drzemka
- 12 - zakupy
- 13 - wkracza babcia, ja idę z psem, babcia zostaje z Maksiem
- 14 - spacer drzemkowy z babcią, powrót Ola ze żłobka
- 16 - powrót Maksia i taty, obiad
- 17-18 - wyjście na dwór
- 19 - kąpiel Olka, później Maksa
- 20 - zwykle już śpią ale nie dziś :D Tzn Masiek śpi, Olek zaliczył drzemkę po wizycie w Zoo, wstał o 16:30 więc sami wiecie ;)

czwartek, 28 kwietnia 2016

Pożegnanie pampersa

Mam dla Was najlepszą technikę odpampersowania dziecka. Gwarantuję, że zadziała u każdego. U jednego da zadowalający efekt trochę szybciej, u drugiego trochę później ale na pewno każdy, kto skorzysta z tego sposobu osiągnie sukces! Otóż najlepsza metoda na pożegnanie pampersa to po prostu ściągnięcie pampersa :)

Proste? Proste.
Teraz trochę bardziej szczegółowo. Dziecko jest w stanie kontrolować potrzeby fizjologiczne mniej więcej między 18 a 24 miesiącem życia. Są dzieci, które wysadzane na nocnik zrobią siusiu wcześniej, są też takie, jak Olo, które żegnają pampersa "dopiero" w wieku 2,5 roku. I to wcale nie jest MEGA PÓŹNO. Jestem zdania, że na wszystko przyjdzie pora, pampy są do 25kg.
Olek 2 lata skończył w sierpniu, idealny moment na naukę nocnikowania. Jednak ja pod koniec ciąży nie nadawałam się do takiej rewolucji a po narodzinach Maksia, nikt nie nadawał się do takiej zmiany, a już na pewno nie Olo. Odłożyliśmy to na później. A później było zimno. Przeszedł też poważną infekcję uszka, która skończyła się zastrzykami więc pupa była nietykalna i nie było mowy o skupieniu się na niej. Bo jak tylko wspomniałam mu o nocniku mówił stanowcze "nie" więc nawet nie ciągnęłam z nim tego tematu. Kolejną dużą zmianą w jego życiu było pójście do żłobka. Nie chciałam dokładać mu stresów więc całkowicie zapomniałam o tym, że mogłabym go nauczyć załatwiać się na nocniczek.

Pewnego dnia, przy odbiorze ze żłobka, jedna z "cioć" zapytała czy wysadzamy (w kosmos) Olka. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że nie. Zasugerowała, że warto byłoby spróbować. Powiem szczerze, że wsiadła mi na ambicję i po kilku dniach, w sobotę ściągnęłam Olowi pampersa. Efekt? Co 10 minut zmiana spodni i majtek. Teściowa przyszła z zapasem z Pepco bo nie miałby w czym chodzić :D Na szczęście obyło się bez plam na narożniku, łóżku i dywanie. Cały dzień zleciał nam na przebieraniu. Na noc założyłam mu pampersa. W niedzielę od początku - tym razem nocnik zagościł w salonie. Wysadzany co godzinę i obyło się bez wpadek. Kolejne dni przynosiły coraz lepsze efekty, w żłobku też świetnie sobie radził. Aż w końcu zaczął wołać :) I woła do dziś, przebierając nóżkami. Zdarzy mu się nie zawołać i po prostu usiąść i zrobić co trzeba a ostatnio nawet przełamał się na dworze i z dumą nawadnia drzewka :) Oceniając jego naukę, dałabym mu 5+, poszło sprawnie, bez traumy :)


Kilka praktycznych porad dla Was:
- naklejki, za 5 naklejek zabawka. Taki Maluch już zrozumie. A nawet sama naklejka jest dla niego ogromną nagrodą
- bez stresu, pokaż dziecku, że ma prawo do słabości. Do niedawna, jak Olek się wściekał, zdarzyło mu się z tej złości posiusiać. Wtedy mówiłam mu, że nic się nie stało, zaraz przebierzemy a następnym razem zrobi siusiu na nocnik.
- nocnik bez bajerów typu melodyjki. Zwykły nocnik, polecam z Ikei. Dla Olka większość typowych nocników była za mała.
- pokaż dziecku na czym to polega, weź go ze sobą do toalety. Zresztą i tak pewnie sam za Tobą przyjdzie ;) Opowiedz mu co robisz i powiedz, że jest super!
- 3pak majtek w Pepco kupisz już za 3 zł :)
- siusiu po buraczkach jest różowe (prawie zeszłam na zawał).

Serio? iPotty?


Jeśli dziecko wyraźnie nie jest gotowe na trening czystości - nie chce siadać na nocnik, buntuje się, zróbcie sobie przerwę i spróbujcie za miesiąc. Prędzej czy później pożegnacie pampersy ;)

niedziela, 24 kwietnia 2016

Koochi Pushmatic Brooklyn Am

Przez ostatni tydzień woziłam Maksa w spacerówce brytyjskiej marki Koochi. Z ciężkiej spacerówki z zestawu 3w1 przesiedliśmy się na leciutki wózek Pushmatic Brooklyn Am. Charakteryzuje się przede wszystkim wysoką jakością wykonania i ciekawą grafiką zarówno na daszku jak i śpiworku wózka. Przejdźmy do szczegółów.



Aluminiowy biało-zielony stelaż na trzech piankowych kółkach jest zarówno lekki jak i ułatwia manewrowanie. Wózek z łatwością prowadzi się jedną ręką, piankowe koła radzą sobie na każdym terenie bez strachu przed uszkodzoną dętką (jak w przypadku kół pompowanych). Bardzo często jeździmy po polnych dróżkach więc łatwość prowadzenia to dla mnie priorytet. Koochi radzi sobie na żwirze, kostce brukowej a nawet w błocie :) Hamulec w tym wózku jest zintegrowany, wystarczy nadepnąć.
Co do kosza na zakupy, jestem bardzo miło zaskoczona - zmieści na prawdę dużo i jest łatwo dostępny nawet przy rozłożonym na płasko siedzisku.
Pushmatic ma regulowany podnóżek i dodatkowy podnóżek dla starszaków.



Daszek spacerówki z filtrem UPF 50 jest wystarczająco obszerny a w środkowej części ma okienko do podglądania Malucha, bezszelestnie się składa i rozkłada. Rączka obita jest miękką pianką, na środku rączki znajduje się przycisk do składania wózka. Spokojnie, nie da się go złożyć "przypadkiem". Przycisk trzeba wcisnąć, przekręcić rączkę, podnieść "dynks" na ramie i wózek się składa. Każdy krok składania jest zaznaczony na wózku cyferkami 1, 2 i 3.



Do wózka dołączony jest plecaczek pasujący designem do całego wózka. W plecaczku można przechowywać folię przeciwdeszczową, która również dołączona jest do zestawu.
Oparcie siedziska składa i rozkłada się na paskach, przyznaję, że na początku miałam z tym problem ale po kilku razach doszłam do wprawy w rozkładaniu u składaniu siedziska.




Na wewnętrznej stronie daszku nadrukowane są małe limonkowe kropeczki - wyglądające jak światła miasta nocą :) W wózku znajdują się pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa z możliwością przekształcenia ich w pasy biodrowe. Śpiworek dołączony do wózka wyłożony jest milutkim polarem i zapinany jest na zamek błyskawiczny. Mamy koniec kwietnia a śpiworek nadal nie jest "za ciepły" więc myślę, że spokojnie można go nazwać całorocznym. 





Informacje od producenta:

Zakres wiekowy - od urodzenia do osiągnięcia maksymalnej wagi 15 kg (ok. 3 rok życia)
Rama - lekka aluminiowa konstrukcja – 7 kg
Amortyzacja – przód i tył
Mechanizm składania - łatwe i kompaktowe składanie z funkcją blokowania
Siedzisko - kilkustopniowa regulacja oparcia oraz regulacja podnóżka
Ochrona dziecka - Budka UPF 50+ oraz osłona przeciwdeszczowa
Pojemność kosza - 2kg
Koła - Przednie koła obrotowe z możliwością blokady
Wymiary rozłożonego wózka: 107cm x 84cm x 47cm
Wysokość rączki: 107cm
Wymiary złożonego wózka: 106cm x 31cm x 29cm




Podsumowując - Koochi Pushmatic Brooklyn Am to trójkołówka o niebanalnym wyglądzie, przykuwa uwagę, wyróżnia się z tłumu szaro-burych wózków. Do zalet należy na pewno zaliczyć jego lekkość, stabilność i dbałość o szczegóły wykonania. Dodatkowym atutem jest dołączony do zestawu piękny i mięciutki śpiworek. Wszystkie części spacerówki można ściągnąć i spokojnie wyprać w pralce. Kosz jest pojemny i bez problemu zmieści codzienne zakupy. Jedyne czego mi brakuje w tym wózku to pałąk, niby nic a jednak lubię jak wózek ma pałąk :) Pomijając ten szczegół - Pushmatic to wyjątkowy wózek i mam nadzieję, że szybko "rozsieje" się po Polsce i ożywi nasz krajobraz :)


piątek, 22 kwietnia 2016

Matka Polka Męczennica

Jesteś mamą? Pewnie tak, skoro to czytasz :) Wyobraź sobie teraz, że z Twojego otoczenia znikają pampersy, mokre chusteczki, kosmetyki, zabawki, karuzelki, maty edukacyjne, chodziki, jeździki, pchacze, wypasiony wózek i krzesełko do karmienia, mleko dla alergika, mleko dla ulewacza, mleko dla głodomora, butelka antykolkowa, podgrzewacz, czajnik elektryczny, pralka z kilkoma programami prania, samochód, Lidl, Biedronka, Tesco, smartfon, Internet. Teraz wyobraź sobie, że rodzisz dziecko. Ze szpitala wracasz Fiatem 126p. Ogarniasz dziecko, dom, ogród, kury i kaczki. Bez tego co wymieniłam na początku. Masz tetry, które zapierasz, wygotowujesz, pierzesz, prasujesz. Do najbliższego sklepu masz kilka kilometrów, ale jest tak ubogi, że mąż jeździ tam tylko po chleb. Po jakimś czasie rodzi się drugie dziecko. Puść wodze fantazji i wyobraź sobie jak teraz sobie radzisz. Bez telewizora, tableta, interaktywnych zabawek i tak dalej i tak dalej. Jak nie potrafisz wczuć się w sytuację, zapytaj mamy. Zapytaj mamy jak ciężko było kiedyś być mamą.


Współczesne matki zachowują się, jakby były co najmniej superbohaterkami, tylko dlatego, że robią to, co większość kobiet, od początku świata. Wszystko im się należy - miejsce parkingowe, restauracje przyjazne dzieciom, plac zabaw na każdym kroku, zniżki w sklepach, magiczne 500+, odpoczynek, relaks i uwielbienie ze strony otoczenia. Nie zrozumcie mnie źle, też jestem mamą, też chciałabym tego wszystkiego ALE zróbmy krok do tyłu i spójrzmy na to z dystansu - przecież nie robimy nic wyjątkowego. Nasze dzieci są wyjątkowe ale też same się nie prosiły na ten świat, to my je tu umieściłyśmy.
Narzekasz? Ja też narzekam, każdy Polak narzeka :) Ale czasem warto spojrzeć na swoją sytuację i powiedzieć sobie "przecież tego chciałam". Chciałaś być mamą, nikt Cię nie zmuszał. Więc teraz korzystaj z ułatwiaczy i bądź szczęśliwa. I podziękuj swojej mamie za trud, który włożyła w opiekę i wychowanie Ciebie i Twojego rodzeństwa.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Moje dziecko nie mówi.

Tfu. Mówi. Mówi bardzo dużo, nawija, dyskutuje, kłóci się, śpiewa i opowiada. Ale po swojemu. Czyli ja i Paweł go rozumiemy, reszta świata? Wątpię.
Olek ma dokładnie 2 lata i 8 miesięcy. Jego mowie zaczęliśmy się przyglądać po bilansie dwulatka, podczas którego pani doktor dwa razy usłyszała ode mnie słowo "nie".
Nie, nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych.
Nie, nie buduje prostych zdań.
W książeczce zdrowia zostało zapisane "obserwacja rozwoju mowy" a Olo dostał skierowanie do laryngologa. Po kilku tygodniach, pani laryngolog stwierdziła, że ma zatkane uszy i zleciła zabieg płukania. Wiem, że go to nie bolało ale wyłam razem z nim. Na drugi raz byłam bardziej przygotowana i oboje znieśliśmy to o niebo lepiej. Z laryngologicznego punktu widzenia nic mu już nie przeszkadzało w mówieniu. Dostaliśmy więc skierowanie do Poradni Dzieci z wadami słuchu.
W międzyczasie Olek przeszedł silną infekcję, która skończyła się wysiękowym zapaleniem ucha i perforacją błony bębenkowej. Naszą wizytę u audiologa trzeba było przełożyć a Olek dzielnie znosił 2 zastrzyki dziennie. Po 2 tygodniach od zakończenia leczenia pojechaliśmy do Poradni. Chore uszko słyszało gorzej, kontrola za miesiąc. Na moim kalendarzu widać, że co tydzień przekładałam wizytę, bo albo miał katar albo nas nie było albo jelitówka położyła całą czwórkę.
A dziś się udało. Trafiliśmy do poradni na kolejną wizytę u audiologa i logopedy. Uszka słyszą w 100 procentach. Podczas zajęć z logopedą Olek wykonywał wszystkie polecenia, chętnie współpracował z prowadzącą i ogólnie wprowadził wszystkich w zachwyt swoją otwartością (no złote dziecko). Logopeda powiedziała, że nie można tu nawet mówić o opóźnionym rozwoju mowy bo on jest za malutki, żeby wydawać takie osądy. Po prostu potrzebuje troszkę więcej czasu. Mamy się zgłosić, gdyby do 3 urodzin nic się nie zmieniło ale u niego codziennie dochodzi jakiś "słowopotwór" więc jestem pozytywnej myśli. Dodatkowo od września zaczyna przedszkole w grupie "3-4 latków" więc pewnie ładnie podciągnie swoją mowę. I wtedy z łezką w oku będę wspominała chwile ciszy (chociaż tak jak wspomniałam na początku - on gada dużo).



Nowe słowo tego dnia - "joł joł"

Dosyć o nas. Teraz garść informacji dla Was.
Na co zwrócić uwagę?
- 5 miesięczny maluch nie wydaje innych dźwięków poza płaczem
- roczny maluch nie próbuje mówić, porozumiewa się gestami.
- roczne dziecko nie reaguje na proste polecenia. Idź do taty, podaj misia itp.
- roczny maluch nie reaguje na głos lub zróżnicowane pod względem głośności dźwięki a dodatkowo bardzo głośno mówi. Być może dziecko ma problemy ze słuchem.
- dwulatek nie różnicuje słuchowo niektórych głosek - b - p, d - t, c - cz, dź - ci i innych. Jeśli pokażesz dwa rysunki - bułkę i półkę - dziecko słysząc słowo bułka wskaże na półkę i odwrotnie. 
- dwulatek mówiąc, ślini się, wykonuje dziwne ruchy językiem.
- dwulatek mówi przez nos i masz wrażenie, że jego nosek jest zatkany, a głos stłumiony.
- dwulatek wysuwa język między zęby podczas wymawiania niektórych głosek.
- W 3 roku życia dziecko nadal nie buduje zdań
- W 3 roku życia dziecko zastępuje głoski dziwie brzmiącymi, często nieprzyjemnymi dla ucha, dźwiękami.
- W 3 roku życia dziecko ma kłopoty z płynną mową i podczas mówienia pojawia się coraz więcej dziwnych gestów, grymasów i min.

Kolejność szukania pomocy: pediatra > laryngolog, logopeda, audiolog > neurolog




Wiesz, że wmawiałam sobie, że Olek ma autyzm? Wiesz, że nie spałam przez to po nocach?
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, zanim zaczniesz fiksować, odwiedź pediatrę, poproś o skierowanie i zacznij działać. Najprawdopodobniej dowiesz się, że masz tak samo złote dziecko jak ja czy moja Ania (jej Ala mówiła prawieże zaraz po urodzeniu ;) ). Każde dziecko rozwija się w swoim tempie i każde w wieku 3 lat umie mniej więcej tyle samo co rówieśnicy.

A i jeszcze jedno - Olo sygnalizuje już potrzeby fizjologiczne - robi siusiu na nocniku, pod drzewkiem a dziś nawet debiutował w poradni na dużym kibelku (Synu z dalekiej przyszłości, jak to czytasz, wiedz, że mama też siusia i nie ma w tym nic wstydliwego ;) ciesz się, że nie dodałam Twojego zdjęcia na nocniku, a MAM takie :) )

piątek, 11 grudnia 2015

Olek - 28 miesięczne dziecko :)

Nasz Olutek wczoraj skończył 28 miesięcy. Dużo. Dla mnie jest po prostu dwulatkiem, nie liczę, nie sprawdzam co powinien umieć a nie umie :) Jednak postanowiłam tu sobie zapisać jaki z niego 28miesięczniak, bo odkąd jest Maks, doceniłam bloga - mogę zajrzeć do archiwum i przypomnieć sobie jak to było z niemowlakiem :)
Olek to dziecko przede wszystkim żywe, głośne i uśmiechnięte. Nie ma dnia, żeby nie doprowadził mnie do śmiechu, jest pocieszny i kochany, chociaż czasem się buntuje. Jednak typowy bunt dwulatka już dawno pożegnaliśmy i teraz większość dnia i nocy jest po prostu fajna. Tak, fajna - bardzo lubię spędzać z nim czas i jak tylko mam wolną chwilę a Maks akurat nie śpi, poświęcam ją na wygłupianki z Olem.

Zabawa
Prawdziwy z niego chłopak - ma mnóstwo samochodzików, była faza na koparki, traktory, służby ratownicze i oczywiście pociągi. Jak pogoda pozwalała chodził z tatą lub dziadkiem na dworzec i czekał na pociąg, teraz nie ma dnia żebyśmy nie układali drewnianych torów. Bardzo lubi też symulować wypadki, bo wtedy może wykorzystać wszystkie rodzaje pojazdów - przykładowy scenariusz: po torach jedzie sobie pociąg, nagle pod koła wpada mu znak drogowy, pociąg wykoleja się i wjeżdża w most, "mama, bak!". Nadjeżdża straż pożarna, karetka i policja, na niebie pojawia się helikopter. Po chwili dojeżdża holownik, który wciąga pociąg z powrotem na tory :)
Na Mikołajki Olek dostał lidlowskie zestawy drewniane - toster i zestaw śniadaniowy. Od tego czasu często rozkłada na podłodze kocyk i zaprasza nas na "niam niam" :)
Reszta zabaw jest typowa dla dzieci - bieganie, kopanie piłki, układanie puzzli, gryzienie mamy, malowanie, rysowanie, przyklejanie naklejek, lepienie z plasteliny, tańczenie, oglądanie książeczek i bajek, zabawa w zwierzątka i wiele wiele innych :)



Jedzenie
Tu mamy troszkę spadek formy. Lubi tylko kilka rzeczy. Na śniadanie albo parówki, albo chleb w jajku (tylko taką formę chleba i jajka zje). Reszta ble. Wszystko z keczupem, mimo, że ma alergię kontaktową.
Jeśli chodzi o obiad to zupy lubi wszystkie :) Drugie danie to loteria. Czasem zje same ziemniaki, czasem same mięsko, czasem same warzywa, a czasem nic, bo ble. ZAWSZE zje ogórki pod każdą postacią (zielone, kiszone, konserwowe), fasolę szparagową, brokuła, łososia, frytki (no jasne :) ), pierś z kaczki, ryż, sałatę ze śmietaną i łysy makaron.
Pije wodę z bidona ze słomką.



Sen
W ciągu dnia zwykle kładę go koło 14, o 13:30 już go zaczynam nastawiać, że idzie spać, zwykle odpowiada "nie" ale ostatecznie koło 14 idzie do łóżka. Przez to, że ma tak późną drzemkę, wieczorem kładzie się koło 21, w porywach do 22 :) dalej śpi ze swoją kaczką, nie chciał jej wymienić na nowszy model, dlatego teraz i on, i Maks ma swoją kaczkę-usypiaczkę :)

Bilans dwulatka i zdrowie
Wzrost 94cm, Waga: 14,3kg
Jego pięta Achillesowa to pampersy i mowa - nocnik parzy a mówienie idzie topornie ale jakoś idzie. Jego słownik jest w sumie bogaty z tym, że słowa, których używa występują tylko w jego słowniku - są to słowa głównie dźwiękonaśladowcze. Ale coś mówi i ta mowa się rozwija, nie jest źle :)
Byliśmy też u laryngologa z powodu ciągłego kataru. Podczas wizyty miał płukane uszy - wyłam razem z nim, nie byłam przygotowana na taki płacz. Jest to zabieg całkowicie bezbolesny jednak na pewno nieprzyjemny. Po płukaniu uszu katar przeszedł :)

Podsumowując
Olek to nadal nasze złote dziecko. Jest grzeczny i spełnia wszystkie nasze prośby. Sprząta po sobie zabawki, wyrzuca zużyte pampersy, przy ulicy chodzi za rączkę, w sklepie nie marudzi, nie buntuje się a w razie złego zachowania idzie do swojego pokoju się wyciszyć, wraca po chwili i już się przytulamy :)
Od stycznia Olek zaczyna swoją przygodę ze żłobkiem. Na pewno przeżyje to lepiej niż ja. Jednak wiem, że to będzie dla niego dobre - rozwinie się, nauczy przebywać z rówieśnikami i na pewno z czasem, będzie się tam świetnie bawił, a po powrocie do domu mama zacałuje go do nieprzytomności (tak, Olo to moje oczko w głowie ;) )



środa, 2 grudnia 2015

ABC Design. Viper 4S

tym wpisie pisałam Wam na co zwracałam uwagę przy wyborze wózka. Olek na początku jeździł w Mutsy Evo, jednak szybko okazało się, że piankowe koła nie nadają się na grząskie tereny. Dla Maksa wybrałam wózek marki ABC Design, model Viper 4S. Wybraliśmy kolor Turquise Black na czarnym stelażu.




Przez pierwsze tygodnie swojego życia Maksio wychodził na zewnątrz na bardzo krótko - większość czasu w wózku poświęcał na płacz. Przeszło mu dopiero koło 2 miesiąca dlatego na poznanie naszego wózka potrzebowałam trochę więcej czasu. Teraz, kiedy Maks ma już ponad 3 miesiące, przyzwyczaiłam się do Vipera i wiem co mi w nim odpowiada a co wolałabym zmienić :)

Gondola.
Byłam zdziwiona kiedy otworzyłam drzwi kurierowi a on stał z tylko jednym, dość pokaźnym, ale jednym, kartonem (Mutsy przysłali w 3:)). Okazało się, że gondolkę da się złożyć całkiem na płasko dzięki czemu zajmowała mało miejsca. Szczerze mówiąc trochę czasu dochodziłam do tego jak "postawić ją na nogi" ale myślę, że gdybym przeczytała instrukcję przed montażem a nie po, poszłoby mi dużo sprawniej ;)
Gondola posiada rączkę do przenoszenia, okienko widokowe, miękki materacyk i okrycie na nóżki. Wnętrze wyściełane jest ślicznym materiałem w paseczki, który w razie czego można ściągnąć i wyprać w pralce. Budka gondoli zrobiona jest z materiału z filtrem UPF 50+, który także, w razie potrzeby można ściągnąć. Składa i rozkłada się nie robiąc przy tym większego hałasu.




Tak jakoś wyszło, że rodzę spore dzieci, które szybko rosną (Maks, 3 miesiące, 8kg, 66cm) więc tradycyjnie do minusów gondoli zaliczę fakt, że Masiej szybko z niej wyrośnie. Wymiary gondoli 32x74cm




STELAŻ
Sam stelaż jest aluminiowy, po złożeniu blokuje się go paskiem zabezpieczającym.
Koła. Czyli najważniejsza część wózka :)
Solidne, pompowane, z ciekawym bieżnikiem, dzięki czemu błoto nie okleja kół. Przednie koła skrętne z możliwością blokady do jazdy na wprost. Wszystkie koła można zdemontować, dzięki czemu stelaż z łatwością zmieści się w bagażniku.
Hamulec. Zintegrowany. Działa na "nadepnięcie" - żeby odblokować hamulec nie trzeba go podważać stopą.



Rączka. Wysuwana teleskopowo, dopasuje się do każdego rodzica. Obita twardą pianką odporną na uszkodzenia.



Kosz na zakupy. Bardzo pojemny i wytrzymały. Łatwy dostęp z każdej strony wózka. Na bocznych ściankach ma wszyte odblaskowe paseczki, dzięki czemu jestem widoczna po zmroku (czyli po 17 ;)) W komplecie do wózka dołączona jest pojemna torba z przewijakiem i folia przeciwdeszczowa. Nasz wózek potrzebował dodatkowych adapterów do fotelika Maxi Cosi.




Kończąc - przymiotnikiem najlepiej opisującym wózek Viper 4S będzie "solidny". Daje radę nawet na nierównym, działkowym terenie (co prawda dzieckiem trochę wytrzęsie, więc lepiej nie wyruszać w takie miejsca z noworodkiem). Wózek jest zwrotny i łatwo się podbija. Waży ponad 14 kg, czyli tyle ile Olek ale ciężko znaleźć coś lżejszego z pompowanymi kołami. Mam nadzieję, że przezimujemy jeszcze w gondolce a wiosną napiszę Wam jak spisuje się spacerówka.